Batalie w FGB czyli NDAK vs NDAK*

Zaprezentujcie swoje raporty z bitew.
Xzanu
Awatar użytkownika
Marine
Posty: 504
Rejestracja: 05 sty 2017, 18:49
Kontakt:

Batalie w FGB czyli NDAK vs NDAK*

Postautor: Xzanu » 13 gru 2019, 16:17

Gdy piszę słowa wciąż nie mogę się otrząsnąć z tego co widziały moje oczy. Jestem na skraju śmierci. Leżę w załamaniu skalnym i wiem, ze to moje ostatnie chwile. Słońce wstanie za godzinę i będzie przyczyną mojej śmierci. Modlę się by miłościwy Bóg przyjął mnie do siebie. Choć to pewnie płonne nadzieje. Boga nie ma. Nigdy nie było. Są tylko Oni. Istoty z miejsc tak odległych, że nawet piekło przy nich wydaje się znajome i nie tak obce. Kreślę te słowa dla potomnych. Dla mojego małego Heinricha.

Służbę pełniłem w odległej od frontu kopalni. Razem z kamratami spod Stalingradu czy Zverogradu pilnowaliśmy by górnicy robili to co górnicy robią najlepiej. Kopali w ziemi. Bardzo spokojna służba. Z opowiadań kolegów to nawet zbyt spokojna. Przynajmniej w porównaniu do innych miejsc. Ten dzień niczym nie różnił się od innych. Miejscowe kobiety przyszły z owocami i jedzeniem na lokalny bazarek. Ale tym razem było ich bardzo dużo. Wszystkie okryte burkami, nawet oczy były prawie niewidoczne. Nie wiedzieliśmy, że to już jest atak. Nagle na jakiś niewiadomy dla nas znak, zrzuciły okrycia i wyciągnęły karabiny. Stare, zardzewiałe, ale wciąż zabójczo skuteczne na bliskim zasięgu. A one podeszły pod nasz nos bez przeszkód. Pierwszy przekonał się o tym Hans. Ścięty serią padł na ziemię bezwładnie jak szmaciana lalka. Odgłosy kanonady zagłuszały ich śpiew i bardzo dobrze. Na samo wspomnienie tych nieludzkich wrzasków mam gęsią skórkę. Ludzkie gardło nie jest w stanie wydać takich dźwięków. Otworzyliśmy do nich ogień. Nawyki żołnierza zadziałały błyskawicznie. Udo szybko wskoczył do Heinricha i otworzył ogień z działek przeciwlotniczych. Nie wiem jakich bogów wzywały na pomoc, ale nie pomagali im. Strzelaliśmy do nich jak do kaczek bo nawet nie próbowały się ukrywać. Ale na każdą zastrzeloną pojawiały się dwie nowe. Byli też mężczyźni. Obrzucili nas dynamitem i szybko nasza przewaga w pojazdach i mechach topniała. Już sama ich ilość wystarczyłaby by nas odeprzeć.

Ale wtedy pojawiło to coś. Gigant który przewyższał największe koparki i maszyny górnicze. Góra ze skrzydłami. Prawdziwy smok, którego twarz skryta była za welonem macek. Wzrok z trudem rejestrował jego obecność. Mroczki przed oczami ukrywały prawie wszystko. Ale to wystarczyło bym dostrzegł w tym czymś cień którego bałem się w nocy gdy byłem mały. To coś było potworem skrytym w szafie. Monstrum pod łóżkiem. Był obecny od początku ludzkiej cywilizacji. A pewnie i na długo przed tym jak nasi praojcowie chodzili po ziemi. To coś było strachem i grozą przedwieczną. A teraz żyło i kroczyło w naszą stronę. Nie wiem czy to coś spało głęboko pod ziemią w kopalni a my to tylko obudziliśmy. Czy też zostało przyzwane przez tą opętaną bandę atakującą nas. Na pewno nie przejmowało się życiem ludzi stłoczonych na jego drodze. Rozgniatało i miażdżyło zarówno nas jak i kultystki. Jakby nie miało znaczenia kto ginie. Kultystki piszczały przeraźliwie kiedy ogromna łapa zgarniała je i pakowała do ohydnych ust skrytych w mackach. A kiedy paszcza już się zapchała, wtedy otworzył się brzuch. Pełen ostrych oślizgłych kłów. I pożerał dalej. Śmierć przyszła do wszystkich.

Uciekłem. Ranny skryłem się w górach, ale śmierć już jest obok. Dobrze. Nie chcę żyć na świecie który pozwala na istnienie takiej grozie. Wystarczy mi sił by ukryć ten dziennik. Zachowałem ostatnią kulę dla siebie.



W ramach promocji Dust w sklepie FGB stoczyliśmy małą potyczkę z Mateuszem. Sklep Figurkowych Gier Bitewnych okazał się bardzo gościnny i poza pokazami dla ewentualnych nowych graczy udało się rozegrać jedną bitwę na mapie z nadchodzących wtedy Otwartych Mistrzostw Warszawy. Przy okazji uzupełniłem zapas tuftów :)

Mapa była z nadchodzących otwartych mistrzostw Warszawy. Eksploatacja kopalni plus radosna rozwałka. Raptem zwykłe 100 punktów ale wykręciłem aż 15 aktywacji. Calutka moja Nowo Dozbrojona Armia Kultystów to sześć oddziałów kultystek i trzy oddziały sabotażystów. W dodatku sos z dwoma citroenami, Gregorem, Emmą i Nathalką. I oczywiście główne danie. Awatar Cthulhu.

Obrazek

Mateo dwoił się troił, rozwalał kultystki. Ale zawsze był jeszcze jeden oddział. Rozstawiłem się w klasycznej tyralierze bo kto bogatemu zabroni? A Mateo na to makao! I myk z moździerza po piechocie. Reaktywacja i jeszcze raz! No padło trochę tego wszystkiego. Ale potem dobiegłem do Christopha i związałem go walką. Christoph w krzakach dzielnie znosił kolejne ataki. Jego kompani padali, a on stał na posterunku. Skubaniec był po prostu nie do zajebania.
Obrazek
Planowo to sabotażyści mieli rozwalić mechy do czasu pojawienia się Cthulhu, ale nie udało się. Dopiero w kolejnej turze niedobitki sabotażystów zaczęli powoli nadgryzać mechy. Co tez jakimś wyczynem nie jest, bo powinny rozwalać od razu. Niestety moje gówniane rzuty są tłumione przez jeszcze gorsze kluczowe rzuty Mateo. I w końcu zaczęło się chrupanie. Szybko (aczkolwiek nie tak szybko jakbym sobie tego życzył) padły mechy ppanc. I potem to już były dożynki.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Z ciekawych akcji, to mój citroen który miał dzielnie paść na kopalni i dawać osłonę zbierającym, przetrwał calutką salwę z panzerfaustów Afrikan Lions. Pomyślałem sobie, ze wszystkich walisz? Musisz w chuj nie lubić tego samochodu :) No ale skubaniec przetrwał. Kolejny atak tak samo. No to jak już go nie chcieli zniszczyć, to opuścił z góry zaplanowane pozycje i ruszył do boju. W końcu poległ chyba od celnego strzału Lisa Pustyni, który sam został chwilę później zjedzony przez Awatara Cthulhu.

Obrazek

Udało się zrealizować plan zniszczenia obrony ppanc przeciwnika na tyle szybko, że straty piechoty w początkowej fazie bitwy nie miały już znaczenia.
Mity Cthulhu po raz kolejny odniosły zwycięstwo. Okupione krwią i śmiercią. Ale kultystki chętnie składają na ołtarzu Przedwiecznych swoje marne żywota.

Obrazek

I tak się potoczyła ta potyczka. Pierwszy raz testowałem hordę kultystek i spisała się znakomicie. Ciekawe jak dadzą sobie radę np. ze Steel Guards.
Na koniec trochę cyferek czyli, kto grał czym.

'Axis Force 3'
Axis, Neue Deutsches Afrika Korps
99 / 100

--------------------------------------------
Christoph (x1)
The Desert Fox (NDAK) (x1)
Grenadier Heavy Mortar Squad (x1)
Grenadier Observer Squad (x1)
Grenadier Security Squad (x1)
Grenadier Tank-Hunter Squad (x2)
Jagdwotan (x1)
Kommandowagen (x1)
Stummel (x1)
Hermann Tropical (x1)
Heinrich Tropical (x1)

'Sanctified with Dynamite'
Mythos
105 / 100 (+10 AP)

--------------------------------------------
Gregor the defector (x1)
Emma (x1)
Nathalia (x1)
Lilith (x1)
Lilith (Possessed) (x1)
Cultist Fire Squad (x6)
Cultist Saboteur Squad (x3)
Avatar of Cthulhu (x1)
Cultist Raiders (x2)
Wóda, Dust i Heavy Metal
- TAK, myślałem o malowaniu AERO -

balint
Awatar użytkownika
Marine
Posty: 439
Rejestracja: 12 sty 2017, 21:40

Re: Batalie w FGB czyli NDAK vs NDAK*

Postautor: balint » 13 gru 2019, 17:53

Świetna robota panowie!


Wróć do „Raporty”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości